Walczyłam z nimi, a raczej z niepokornym lakierem dość długo, a  właściwie za długo, bo już patrzeć na nie nie mogę. Jeszcze tylko jedna  warstwa lakieru na spód i pójdą w świat. I mam nadzieję, że przypadną do  gustu nowej właścicielce





A to przypadkowy krak, który wyszedł mi ze złośliwości farby

Pozdrawiam Was serdecznie :-)