Walczyłam z nimi, a raczej z niepokornym lakierem dość długo, a właściwie za długo, bo już patrzeć na nie nie mogę. Jeszcze tylko jedna warstwa lakieru na spód i pójdą w świat. I mam nadzieję, że przypadną do gustu nowej właścicielce
A to przypadkowy krak, który wyszedł mi ze złośliwości farby
Pozdrawiam Was serdecznie :-)
czwartek, 17 marca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem pod wrażeniem tych spękań:)
OdpowiedzUsuńŚwietny motyw. Czy to jest jedna serwetka czy też mix?:)
OdpowiedzUsuńBo ja wiem czy to złośliwość farby - bo wyszło dosyć oryginalnie!! Wszystkie pudełka bardzo fajne! Chustecznik z 2 i 3 zdjęcia - mój faworyt.
OdpowiedzUsuńśliczne... a spękania wyglądają na zamierzone i śliczne!
OdpowiedzUsuńŚwietne prace, włożony wysiłek na pewno zostanie doceniony!
OdpowiedzUsuńCudny jest ten z czerowną różą, ja ostatnio z krakiem coś nie mama szczęścia i nawet ten mocno zamierzony nie chce się pojawic.
pozdrawiam
wyszły bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńpięknie pęknięcia wyszły:) pozdrawiam*
OdpowiedzUsuńDrugi kraczek wyszedł rewelacyjnie:) Myślę, że to nie przez przypadek... tylko w tym samym kierunku połozyłaś farbe i crackle.
OdpowiedzUsuńNapweno chusteczniki się spodobają nowej włascicielce:)
Te spękania są dość specyficzne i trzeba dobrze przemyśleć ich zastosowanie, żeby nie przesadzić... Twoje spękania wyszły znakomicie. W szczególności na drugim chusteczniku. Pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://pracownia-decoupage.blogspot.com
chustecznik rewelka, a ten przypadkowy crack ... nie mogę się nadziwić, mnie taki nie wychodzi, kurcze..
OdpowiedzUsuń