czwartek, 17 marca 2011

Chusteczniki w końcu...

Walczyłam z nimi, a raczej z niepokornym lakierem dość długo, a właściwie za długo, bo już patrzeć na nie nie mogę. Jeszcze tylko jedna warstwa lakieru na spód i pójdą w świat. I mam nadzieję, że przypadną do gustu nowej właścicielce







A to przypadkowy krak, który wyszedł mi ze złośliwości farby


Pozdrawiam Was serdecznie :-)

10 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem tych spękań:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny motyw. Czy to jest jedna serwetka czy też mix?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo ja wiem czy to złośliwość farby - bo wyszło dosyć oryginalnie!! Wszystkie pudełka bardzo fajne! Chustecznik z 2 i 3 zdjęcia - mój faworyt.

    OdpowiedzUsuń
  4. śliczne... a spękania wyglądają na zamierzone i śliczne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne prace, włożony wysiłek na pewno zostanie doceniony!
    Cudny jest ten z czerowną różą, ja ostatnio z krakiem coś nie mama szczęścia i nawet ten mocno zamierzony nie chce się pojawic.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. pięknie pęknięcia wyszły:) pozdrawiam*

    OdpowiedzUsuń
  7. Drugi kraczek wyszedł rewelacyjnie:) Myślę, że to nie przez przypadek... tylko w tym samym kierunku połozyłaś farbe i crackle.
    Napweno chusteczniki się spodobają nowej włascicielce:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Te spękania są dość specyficzne i trzeba dobrze przemyśleć ich zastosowanie, żeby nie przesadzić... Twoje spękania wyszły znakomicie. W szczególności na drugim chusteczniku. Pozdrawiam i zapraszam
    http://pracownia-decoupage.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. chustecznik rewelka, a ten przypadkowy crack ... nie mogę się nadziwić, mnie taki nie wychodzi, kurcze..

    OdpowiedzUsuń